IPN odcina się od ostatecznej wersji filmu "Biała odwaga"
Nie milkną echa wokół filmu "Biała odwaga". Obraz przedstawia historię dwóch braci z jednego z ważniejszych góralskich rodów. Po przegranej wojnie z Niemcami, jeden z nich podejmuje współpracę z okupantami w ramach organizacji Goralenverein. Drugi stara się przeciwstawić hitlerowcom. Film wejdzie do kin na początku marca. Co ciekawe, obraz otrzymał dofinansowanie Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej w kwocie prawie 6 mln złotych.
IPN odcina się do filmu
"Instytut Pamięci Narodowej nie był zaangażowany w przygotowanie ostatecznego scenariusza filmu 'Biała odwaga' Łukasza M. Maciejewskiego i Marcina Koszałki. Żaden pracownik IPN nie został konsultantem historycznym filmu" – czytamy w oświadczeniu wydanym przez IPN.
"Jedynie wstępne wersje scenariusza zostały przedstawione do zaopiniowania jednemu z historyków zatrudnionych w IPN – znawcy dziejów Podhala – dr. Dawidowi Golikowi. Zgłosił on szereg uwag krytycznych – dotyczących spraw fundamentalnych, a także wskazał wiele detali historycznych, które w nieprawdziwym i nierealistycznym świetle pokazywały Podhale i ludność góralską zarówno przed 1939 rokiem jak też w czasie wojny" – wskazano.
IPN podkreśla, że część uwag dr. Golika została uwzględniona w pierwotnej wersji scenariusza. "Usunięto wiele błędów. Niestety również ten, już poprawiony scenariusz, został poddany dalszym zmianom – dokonywanym bez konsultacji historycznych z dr. D. Golikiem. Powracały też do niego sceny, które już wcześniej – po krytycznych uwagach dr. D. Golika – zostały usunięte. Zmiany te oddalały tekst od realiów historii Podhala i Góralszczyzny, prowadziły też do zafałszowań historycznych" – podaje IPN.
Golik zakończył współpracę z twórcami. "Nie przyjął też roli konsultanta historycznego filmu. W związku z powyższym, stwierdzenia sugerujące, że scenariusz, który ostatecznie stał się podstawą filmu, został skonsultowany z Instytutem Pamięci Narodowej, nie mają pokrycia w rzeczywistości" – czytamy w komunikacie.
Instytut zaznacza, że "istnienie stosunkowo wąskiej grupy zdrajców, którzy zaangażowali się w niemiecką akcję tzw. Goralenvolku, nigdy nie było tematem tabu w dyskursie o historii Podhala w czasie II wojny światowej".